Jak czytamy w raporcie GUS, przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej w 2016 roku ukształtowało się na poziomie 4047,21 zł, tj. o 3,6 proc. wyższym niż rok wcześniej. W sektorze publicznym wyniosło 4610,61 zł (wzrost o 2,8 proc.), a w sektorze prywatnym 3905,70 zł (wzrost odpowiednio o 4,3 proc.).
Ile - po podwyżce - zarabia kasjerka w Biedronce, Lidlu, Kauflandzie i Auchan?
- Dane statystyczne uśredniają wartości. Stąd tworzą złudzenie optyczne, że jest lepiej, zwłaszcza że wzrost wynagrodzeń cały czas następuje w administracji publicznej. Każdy resort walczy, aby swoim podległym pionom płacić więcej i więcej. To samo dzieje się w przypadku urzędów samorządowych. To jest obszar, który podbija statystyki - komentuje Andrzej Sadowski, ekonomista, publicysta gospodarczy, prezydent Centrum im. Adama Smitha w Warszawie.
Jak wynika z raportu GUS, w porównaniu z 2015 rokiem największy wzrost przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto odnotowano w województwach:
- lubuskim (o 5,1 proc.),
- wielkopolskim (o 4,7 proc.),
- zachodniopomorskim (o 4,5 proc.),
- dolnośląskim,
- lubelskim oraz
- podkarpackim (o 4,0 proc.).
Z kolei najmniejszy - w województwie śląskim i świętokrzyskim.
Zdaniem ekspertów, wzrost wynagrodzeń może wynikać z faktu, że zaczyna u nas brakować pracowników. - Wyższe płace mają zachęcić pracowników do podjęcia zatrudnienia lub zmiany miejsca pracy. Swoją rolę odegrał w tym zakresie również program 500+, który zwiększając dochód pracowników, obniżył jednocześnie ich chęć do podejmowania pracy - mówi prof. nadzw. dr hab. Marcin Kalinowski, dziekan Wydziału Finansów i Zarządzania w Wyższej Szkole Bankowej w Gdańsku.
GUS podaje, że przeciętne zatrudnienie w 2016 roku wyniosło 8,48 mln osób i było o 2,3 proc. wyższe niż przed rokiem.
- Trzeba podkreślić jedną ważną rzecz. Nie ma czegoś takiego jak rynek pracy w Polsce, są rynki lokalne. Widać to na przykładzie województwa mazowieckiego. Czym innym jest rynek pracy i poziom wynagrodzeń w stolicy, a czym innym rynki pracy w miejscowościach położonych 20-30 km od Warszawy. Dlatego też podawanie statystyki dla Polski, że mamy już tylko ok. 8-procentowe bezrobocie, jest, moim zdaniem, bzdurą - kontynuuje Andrzej Sadowski.
Czy w takim razie pozytywne zmiany, przedstawione przez GUS, są w stanie odczuć na własnej skórze zwykli zjadacze chleba? - Jeśli nie pracują w administracji publicznej, to nie. Co gorsza, zaczęła się inflacja. Przez długie miesiące obywatele korzystali z faktu, że była deflacja i że nawet bez podwyżki mogli za to samo wynagrodzenie kupować więcej, a nie mniej. Obecnie, nawet jeżeli wynagrodzenia idą w górę, będą niwelowane przez inflację. Artykułów, które będziemy wrzucać do naszych koszyków zakupowych, będzie ubywać - mówi dalej Andrzej Sadowski.
Obecnie, nawet jeżeli wynagrodzenia idą w górę, będą niwelowane przez inflację. Artykułów, które będziemy wrzucać do naszych koszyków zakupowych, będzie ubywać
Zdaniem ekspertów, podwyżki dla pracowników uderzą po kieszeniach wszystkich konsumentów. - Pracodawcy będą szukali pieniędzy na sfinansowanie wyższych płac pracowników. Rozwiązaniem będzie dla nich podniesienie cen oferowanych produktów i usług na rynku. W konsekwencji doprowadzi to do wzrostu poziomu inflacji, a zatem całe społeczeństwo będzie musiało sfinansować wzrost płac - podsumowuje Marcin Kalinowski.
Zobacz też: Co trzecia firma w Polsce planuje rekrutacje w najbliższych miesiącach
Agencja Informacyjna Polska Press
Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?