- Nie mamy jak dostać się na jeden peron - skarży się pan Jan. - Aby dostać się na drugi peron, trzeba by było wnieść wózek z synek na wysoki wiadukt i tak samo go znieść. Czy na tym ma polegać to unowocześnienie?
Podobny problem mają zresztą nie tylko niepełnosprawni. W Miłobądzu są dwa perony. Do jednego, na którym można wsiąść do pociągów kierujących się w stronę Trójmiasta prowadzi pochylnia z polbruku. Aby dostać się na drugi (na nim wsiadamy do pociągów jadących jedziemy w stronę Tczewa, a dalej Warszawy), trzeba wspiąć się po stromych schodach na wiadukt, przejść parę metrów i zejść stromym zejściem. W praktyce jest to niemożliwy spacer dla osób na wózku lub nawet matek z dziećmi.
- Wiemy jak wygląda przystanek w Miłobądzu, jednak modernizujemy go zgodnie z projektem, który otrzymaliśmy od inwestora, czyli Polskie Linie Kolejowe S.A. - wyjaśnia Leszek Borek, koordynator projektu tczewskiego odcinka linii E 65.
Modernizacja samego tylko tczewskiego odcinka trasy pochłonęła ok. 250 milionów euro z Unii Europejskiej. Unijne prawo przestrzega surowo wymogów względem osób niepełnosprawnych. - I my ich przestrzegamy - tłumaczy Damian Makowski, kierownik kontraktu na odcinku linii kolejowej między Pruszczem Gdańskim a Szymankowem. - Zgodnie z przepisami wymagane jest, aby stacja wyposażona w urządzenia dla osób niepełnosprawnych była co 50 km, w naszym przypadku jest ona już w Tczewie, a także w Pszczółkach. Niemal na wszystkich przystankach odcinka tczewskiego linii będą pochylnie (między innymi w Różynach i Cieplewie), umożliwiające dostanie się na przystanki osobom niepełnosprawnym lub matkom, prowadzącym wózki. Termin ich wybudowania wykonawca ma do końca miesiąca. Faktem jest, że w Miłobądzu, jest tylko jedna pochylnia.
Dlaczego mieszkańcy tej miejscowości zostali pokrzywdzeni? Sprawdziliśmy. Drugi peron (ten bez pochylni) kończy się bezpośrednio przy przylegającym do przystanku przejeździe kolejowym. Strach pomyśleć, co się stanie, kiedy mieszkańcy będą sobie tędy skracać drogę. - Warunki terenu uniemożliwiają zbudowanie w tym miejscu pochylni - podsumowuje Makowski. - Samodzielnie osoba niepełnosprawna nie wsiądzie do pociągu jadącego w stronę centralnej Polski. Ale taki przystanek z windami jest w oddalonym o kilka kilometrów dalej Tczewie. Jest chyba oczywistym, że nie wszędzie pojawią się windy. Po pierwsze to znacznie podrożyłoby koszty inwestycji, po drugie, tego typu urządzenia od samego początku narażone są na dewastacje. Niestety, o tym też musimy pamiętać.
Mieszkańców i samorządowców gminy nie przekonuje takie tłumaczenie. Po co bowiem tak droga modernizacja, skoro mogą z niej korzystać tylko sprawni i zdrowi mieszkańcy? - Nie zostawimy tak tej sprawy - mówi Henryk Łucki, wicewójt gminy Tczew. - Będziemy pisać do inwestora, aby dostosował nasz przystanek do potrzeb osób niepełnosprawnych.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?